WIGILIA
Tak, tak - matfiziaki urządziły sobie wigilię! I to jaką! Zaraz Wam o wszystkim
opowiem.
... Był to ostatni dzień szkoły 2004, więc wypadało coś wymocić. Dlatego została
zorganizowana "wigilia klasowa 1d" (w skrócie wigilia matfiziaków). Każdy coś
przyniósł: owoce, ciasto, śledzie, sałatki, picie, chleb... Ojej, tyle tego
było, że nie zdołam zliczyć. Zamówiony nawet został Święty Mikołaj! Ale
zacznijmy od początku.
A najpierw były kolędy. Matfiziaki stanęły w kółku obok sali 34, aby śpiewać i
złożyć sobie życzenie. Zaśpiewali dwie kolędy, a wychowawczyni, p. prof. Koper,
złożyła wszystkim oficjalne życzenia. Gdy tylko skończyła mówić, wpadł zdyszany
przewodniczący i przeprosił za spóźnienie. Wtedy to wszyscy jednomyślnie
odśpiewali "Przybieżeli do Betlejem". :] Następnie każy z każdym podzielił się
opłatkiem. Składaliśmy sobie rozmaite życzenia, od zdrowia poprzez dobre oceny
aż do ładnej dziewczyny/chłopaka :) . Następnie każdy usiadł na wcześniej
zaklepanym przez siebie miejscu i zaczął jeść.
Gdy na wigilijnym stole pojawiły się ciasta, matfiziak Michał zagrał na gitarze.
Następnie, zdyszana wpadła solenizantka Ewa, której tradycyjnie zostało
odśpiewane "Sto lat!" i oddana kartka z najlepszymi życzeniami. Potem ważną rolę
odegrały dwie matfiziaczki: Monika i Kasia, które, specjalnie na tę uroczystość,
upiekły dla każdego po ciastku. Oczywiście, każde ciastko miało inny kształt,
dlatego że każdy matfiziak jest wyjątkowy :]. Zostały one za to nagrodzone
brawami :). i w tym momencie przyszedł, długo oczekiwany, Święty Mikołaj.
Zadawał on pytania, czy osobniki były grzeczne, jeżeli odpowiedź była twierdząca
z góry dostawały prezenty, jeżeli przecząca miały za zadanie jeszcze coś
zaśpiewać :]. Jednak się to opłacało, gdyż każdy prezent był naaaaaprawdę
wyjątkowy :P.
I na tym miłym akcencie skończyła się wigilia matfiziaków. Klasa 1 D była jedną
z ostatnich, które opuściły bramy Prusa przed Świętami.